poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Pytacie więc odpowiadam.

Pytacie mnie skąd biore w sobie tyle sił by tak ograniczyć spożywane kalorie?

Odpowiedzi są proste, wręcz banalne.
Mam konkretny jasno wyznaczony cel. Za wszelką cenę chcę udowodnić sobie i być może trochę i innym osobom będącym na diecie, że "chcieć" znaczy móc.

Codziennie rano staje na wadzę, codziennie widzę jak cyferki na niej spadają w dół. To cholernie satysfakcjonujące. Widzieć, że waga spada, a obraz w lustrze to odzwierciedla. Magiczne :)
Efekty motywują do dalszej pracy nad sobą. Lekkie porażki? Jesteśmy tylko ludźmi. Porażki wpisane są w nasze życie. Nikt nie jest doskonały :) Grunt to się nie zniechęcać.

Greta była ciekawa jak wygląda moje dzienne menu xp
Jak już kiedyś mówiłam jestem strasznie wybredna jeśli chodzi o jedzenie. Zawsze byłam strasznym niejadkiem. Mała Ania mówiła tylko "tego nie chce, to mi nie smakuje, nie nie nie"
Dziś często jem oczami i zapachem i to dosłownie;) Jeśli coś nie wygląda, bądź nie pachnie, napewno nie znajdzie się w moich ustach. Najbardziej lubie jeść to co sama uchotuje, lub co ugotuje moja mama.

Śniadania:
-zawsze takie same xp
-chleb maca jedna lub dwie kromeczki zazwyczaj posmarowane jakimś białym serem:
*almette lub almetto podobne we wszystkich smakach koniecznie z keczupem. Kocham keczup <3
lub z ogórkiem kiszonym :)
czasem dodaje też parę cieniutkich plasterków kiełbasy wiejskiej lub ukochanego pieczonego pasztetu z indyka :) oczywiście z keczupem xp
-do tego plush z witaminami z lidla, o którym już kiedyś pisałam i jedna tabletka chromu.

Obiad:
-pierś z kurczaka, w każdej postaci, grilowana gotowana, pieczona(bez tłuszczu)
+gotowane warzywa, zazwyczaj jest to paryka+cebula+kukurydza z puszki lub np fasolka szparagowa
+ogórki kiszone/konserwowe
+tarta marchewka z jog. naturalnym i niestety cukrem
+tarte buraki na słodko tak jak wyżej jog. nat. i cukier
jeśli mamuśka ugotuje, jem też gotowany schab, mięsne pulpeciki z mięsa mielonego.
 +zupa pomidorowa
+rosół "kubek błyskawiczny" z lidla. pyszny i ma tylko 47kcal :)

Kolacja:
-to samo co na śniadanie plus jakiś owoc mandarynka, kiwi, jabłko.

Przekąski:
-pare łyków kefiru
-kiwi
-mandarynki
-guma rozpuszczalna góra dwie.
-ogórki kiszone/konserwowe
-dziabek zupy xp


Wiem,że dość ubogo, ale jak pisze. Jestem wybredna z jedzeniem xp dużo wydziwiam.
Jeśli jesteście ciekawe jak czy tęsknie za normalnym jedzeniem.
OCZYWIŚCIE, że tak.
Najbardziej za kajzerkami z masełkiem plasterkiem sera tostowego podgrzanegow mikrofalówce 15sekund a wszytsko to polane keczupem...najlepsze śniadania ojej...Bez słodyczy o dziwo da się żyć. Oczywiście, że ugryzłabym snikersa albo milky waya. Ale jak to mówią "minuta w ustach, wieczność w biodrach" wyrzuty sumienia jak narazie wygrywają z chwilowymi słabościami.
Jeszcze przyjdzie czas na smakołyki. Ja każdy zdobyty cel zamierzam świetować małym łakociem.
Po za tym w weekendy daje upust pragnieniom i jem to na co mam ochotę. Troszkę od tego tyle, ale dzięki temu metabolizm przyśpiesza. Mogę się założyć, że jutro będę ważyć mniej conajmiej o 0,3kg xp

Teraz mogę troszkę rzadziej zaglądać na bloga. Udzielam się na jednym forum, chciałabym poświęcić temu troszkę czasu. Ale nie zapominam o was.

Trzymajcie się chudo i wytrwałości życzę :*

4 komentarze:

  1. cieszę się że konsekwentnie dążysz do celu , jak waga teraz ??
    powodzenia , ładne bilanse :)

    http://thinchudosc.blox.pl/html

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoja konsekwencja i tak zdrowe manu... To robi na mnie ogromne wrażenie! I do tego wyniki na wadzę :) Tęsknię za czasami, gdy co drugi dzień widziałam na wadze mniejszą liczbę..
    Strasznie motywujesz mnie do walki! Gdy zjem np. 800 kcal i mam wrażenie, że powinnam jeszcze coś zjeść to myślę sobie: "no coś ty! Jej starczyło by to na 2/3 dni!". Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też uwielbiam keczu p ;) Ale ty masz zdrowe menu *.* Ja się tym tak jaram . Wezme z ciebie przykład. Jak byłam mała, też byłam niejadkiem.. Chciałabym mieć tak teraz.
    Dałaś mi motywacje do pilnowania się ;)
    Oby tak dalej! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam dokładnie takie samo podejście. Wychodzę z założenia, że nie warto obżerać się, bo jak się zacznie, to nie można skończyć. Też tęsknię za wieloma rzeczami, ale nauczyłam się bez nich żyć.

    Kiedy byłam młodsza, to też uwielbiałam takie kajzerki z serem i keczupem. Pamiętam, że jadłam je codziennie, ale wtedy w ogóle nie tyłam i mogłam jeść, co tylko chciałam. Kiedyś byłam strasznym niejadkiem, ale z biegiem lat to się zmieniło i teraz mogę zjeść praktycznie wszystko.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń